Dzień po dniu, ilość gier komputerowych do których zyskujemy dostęp stale się powiększa. Nie inaczej jest zresztą z ich różnorodnością – już w chwili obecnej ciężko jest czasem określić, do jakiego gatunku zaliczyć trzeba ogrywany właśnie tytuł. Sytuacja ta jest zresztą bardzo podobna do tego, co znamy z muzyki – przeciętny człowiek wie mniej więcej jak brzmi na przykład metal, lecz death metalu lub power metalu już nie opisze. W świecie gier do takiego metalu porównać można chociażby produkcje opisywane jako rogue. O ile założenia bazowe zostają w tym przypadku w zasadzie niezmienne, o tyle podzielić je można na: czyste rogue (grafika utworzona z tekstu, permanentna śmierć oraz proceduralnie generowane lokacje), roguelike (analogicznie, jednak grafika została uwspółcześniona) oraz roguelite (brak jakichkolwiek systemów turowych i większe nastawienie na zręcznościowy charakter gry). Doskonałym przykładem gier pokroju roguelite jest chociażby Binding of Isaac, który wymaga od nas piekielnie dobrego refleksu. Niemniej, w tekście tym skupimy się na przedstawicielu nielicznych gier łączących w sobie harmonijnie elementy zarówno roguelike jak i roguelite, o nieco konsternującym tytule – mowa tu o RogueLite. Zapraszam do dalszej lektury! Czytaj dalej…
RougeLite – relaksujący roguelike