Większość tworzonych dzisiaj gier, pomijając grafikę, nie dorasta do pięt swoim poprzednikom. Spowodowane jest to brutalnie rzecz ujmując, względami finansowymi – twórcy zamiast tworzyć kolejne tytuły w swoim unikalnym stylu starają się po prostu zaspokoić bieżące potrzeby rynku. W efekcie do czynienia mamy często z produktem, który ma zarobić po prostu jak najwięcej. Oczywiście zdarzają się również wyjątki, zwłaszcza w przypadku gier niezależnych – nie zmienia to jednak faktu, że tęsknimy czasem do starych i wyjątkowo udanych tytułów w które twórcy przelali część swej duszy.
Jednym z nich niezaprzeczalnie jest Gothic 2, niestety po kilkukrotnym jego przejściu gracze po prostu nie chcą grać dalej, kierując się myślami pokroju „meh, nic nowego tam na mnie nie czeka”. Na szczęście z pomocą przychodzą modyfikacje, często wykonane wyjątkowo profesjonalnie i sprawiające wręcz wrażenie nowego, oficjalnego dodatku. Jedną z nich w przypadku wymienionego tytułu jest L’Hiver, czyli ogromny mod dodający całą masę nowej zawartości, nie ingerując jednocześnie w główny wątek fabularny. Zapraszam do bliższego zapoznania się z Gothic 2 L’Hiver Edition.
Więcej o oryginale
Gothic 2 L’Hiver Edition opiera swoje działanie w pełni o grę Gothic 2: Noc Kruka. Ukazała się ona w połowie roku 2003, zaś polska wersja zadebiutowała na początku roku 2015. Jak sama nazwa wskazuje, była to kontynuacja szalenie popularnego w naszym kraju klasycznego Gothica. W Nocy Kruka po raz kolejny przyszło nam pokierować poczynaniami bezimiennego bohatera, który po pokonaniu Śniącego znów stanąć miał do walki – tym razem ze smokami oraz z pradawnym złem zamieszkującym dwór Irdorath. Gra jak łatwo się domyślić należy do gatunku RPG w klimatach heroic fantasy, gdzie jako samotny bohater (zwykle) ratujemy świat od zagłady raz za razem. Unikalny styl rozgrywki oraz umieszczenie kamery za plecami postaci sprawiło, że w zasadzie jedyną konkurencją dla dwóch pierwszych części Gothica okazała się seria The Elder Scrolls.
W jednym jednak produkcje Bethesdy ustępowały pola Gothicowi bezapelacyjnie – mowa tu o sposobie przedstawienia świata, głównie przez kreacje postaci oraz dialogi. Nie tylko były one dubbingowane (na co w Morrowindzie nie mieliśmy co liczyć), lecz również sprawiały wrażenie wyjątkowo naturalnych, co pogłębiało immersję. Co istotne w kontekście opisywanej tu modyfikacji, Gothic 2: Noc Kruka zakupić można nadal, obecnie w formie cyfrowej dystrybucji na platformie Steam. Warto tu nadmienić, że jest ona dostępna w polskiej wersji językowej.
Założenia modyfikacji
Twórcy L’Hiver postawili przed sobą ambitny cel – zmodyfikować drugą odsłonę Gothica poprzez dodanie sporej dawki nowej zawartości, bez jednoczesnego ingerowania w główny wątek fabularny. Udało im się to znakomicie, bowiem mimo pojawienia się nowych lokacji i przebudowy wielu spośród tych już istniejących w dalszym ciągu przebieg fabuły jest identyczny w stosunku do oryginału. Krótko rzecz ujmując, jeżeli pamiętamy jeszcze Questy z Gothic 2: Noc Kruka, to bez problemu będziemy w stanie odnaleźć ich rozwiązanie w prezentowanym modzie. To jednak nie wszystko – L’Hiver spory nacisk położył również na zmianę balansu rozgrywki. W efekcie przestaliśmy być niewzruszenie kroczącą maszyną do zabijania i walka stała się nie mniej wymagająca, niż ma to miejsce w Dark Souls.
Zmianie uległy również ceny przedmiotów, przez co niemożliwe jest już szafowanie złotem na lewo i prawo – oczywiście jeżeli mamy zamiar ukończyć grę. Modyfikacja implementuje również całkowicie nowe mechanizmy, takie jak chociażby głód, pragnienie, zmęczenie i wyczerpanie – odradza się je jednak osobom po raz pierwszy podchodzącym do zmodyfikowanej wersji gry, bowiem nie dość, że jeszcze bardziej utrudniają one rozgrywkę, to na dodatek często okazują się one zbugowane. Właśnie dlatego podczas przeprowadzenia najprostszej formy instalacji są one po prostu domyślnie wyłączone. Pomijając to, istnieje również kilka innych opcjonalnych dodatków, jednak wspomniane mechanizmy jak i dodatki w tekście tym pominiemy – zainteresowanych odsyłam na oficjalną stronę projektu.
L’Hiver w praktyce
Pierwsze zmiany w stosunku do oryginału znajdziemy już chwilę po uruchomieniu gry – pomijając już odmienny wygląd menu (jego tło), tuż po przyzwaniu przez Xardasa zaobserwować możemy dopracowane efekty specjalne towarzyszące rytuałowi. Podczas rozmowy okazuje się, że nieco inaczej wygląda teraz obszar wyświetlania dialogów – przyciemniony prostokąt zastąpiony został przez pełnoprawną teksturę, dzięki czemu tekst stał się czytelniejszy. Krótkie oględziny okolicy ujawniają kolejne zmiany, bowiem wieża nekromanty rozrosła się o kolejne piętro, zaś korytarz biegnący przez całą jej wysokość przypomina teraz schody chociaż po części – jest to zasługa dodatkowych tekstur. Warto w miejscu tym wspomnieć o tym, że L’Hiver wykorzystuje rozmaite tekstury występujące w całkowicie niezwiązanych z serią grach.
Niektóre elementy zostały podpatrzone w dosyć znanych grach, jak chociażby Dark Souls czy Skyrim. Powracając jednak do właściwego tematu – w porównaniu do Nocy Kruka, w wieży znajdziemy o wiele mniej ekwipunku. Tuż po wyjściu z niej czeka nas spora niespodzianka, bowiem twórcy postanowili utworzyć w grze nie tylko nowe obszary, lecz również sporą ilość skrótów. Zainteresowanym tematem odradzam jednak poruszanie się po nich na początkowych poziomach – postać bezimiennego ginie na nich nadzwyczaj szybko, łącznie ze skrótem znajdującym się na lewo od wyjścia z wieży nekromanty.
Pierwsze starcie z goblinem znajdującym się przy zejściu do dolinki (oraz jego pobratymcami w jaskini) rozwiewa wszelkie wątpliwości – walka stała się o niebo trudniejsza, zaś przeciwnicy doczekali się sporych modyfikacji w statystykach. Szturm nawet na pojedynczego zielonoskórego skończyć się może dla bezimiennego tragicznie jeśli nie skupimy się odpowiednio na unikaniu ciosów i ich wyprowadzaniu. W dolince jest jeszcze weselej – zwłaszcza, że usprawnienia graficzne znacząco zwiększają ilość roślin, przez co wrogów trudniej dostrzec na czas.
Dla wielu graczy sporym zawodem okaże się prawdopodobnie fakt, że ściąganie bestii w okolice NPC przestało być kopalnią doświadczenia. Gdy stwora zabije postać która z nami nie podróżuje po prostu nie otrzymamy expa. Warto nadmienić jeszcze, że już na tym etapie widać ogrom usprawnień grafiki, bowiem oświetlenie zostało znacząco podrasowane, jak zresztą wszelkie efekty specjalne. Widać to chociażby gdy przyjrzymy się skąpanej we mgle siedzibie Xardasa. Idąc nadal w stronę miasta, tak jak miało to miejsce w przypadku Nocy Kruka, spotkamy Cavalorna.
Opcje dialogowe nie różnią się wcale, zaś my po raz kolejny musimy odnaleźć dokumenty z których obrabowali go bandyci. Bez pomocy członka Wodnego Kręgu nie ma się jednak co pchać do ich siedziby – zginiemy w ciągu zaledwie kilku sekund. Gdy już wykonamy tę część questa, wyruszyć możemy dalej. Napotkamy kolejne rozdroża, na których ponownie lepiej trzymać się głównego traktu. Gdy napotkamy farmę Lobarta po raz kolejny możemy się zdziwić, bowiem została jej struktura została w znacznym stopniu rozwinięta. Zamiast dwóch prostych budynków napotkamy stworzone z pieczołowitością gospodarstwo, którego projekt wydaje się dopracowany nie mniej niż znana z podstawki farma Onara.
Kolejnym przystankiem, jak łatwo fani serii mogą się domyślić, jest Khorinis. To właśnie po dotarciu do miasta ocenić można ogrom prac wykonanych przez Unknown111, czyli autora modyfikacji. Nie tylko pojawiły się w nim nowe ścieżki przejścia, lecz również całą przestrzeń została zapełniona. Dzięki temu Khorinis o wiele bardziej przypomina gęsto zaludniony port, oferując tym samym jeszcze więcej mini-lokacji do zwiedzenia. Nie można tu również nie wspomnieć o całkowicie nowych teksturach, które przyjdzie nam zobaczyć – dopracowane zostały nawet stoiska handlarzy, na które zwykle nikt nie zwracał uwagi! Co nie mniej istotne, znajdując się w mieście możemy nauczyć się wielu spośród dodanych w L’Hiver umiejętności powiązanych z craftingiem.
Mowa tu chociażby o tworzeniu łuków i pozyskiwaniu ze zwierząt nie tylko skór, lecz również mięsa, czego możemy nauczyć się u Bospera. To właśnie u łucznika przekonać się możemy również o ewentualnych kosztach prowadzenia w miarę bezpiecznej walki dystansowej – strzały podrożały wielokrotnie, przez co raczej nie będziemy posiadać ich nadmiaru. Będąc w temacie ekwipunku warto wspomnieć również o pojawieniu się jego kolejnego elementu – mowa tu o tarczach, które oprócz zwiększenia naszego pancerza dają także szansę na automatyczny blok ciosów przeciwnika. Kolejną zmianą w naszym wyposażeniu, są nowe statystyki przedmiotów leczących i przywracających manę. Te, które wciąż przywracają współczynniki w oparciu o system punktów znacząco osłabiono, natomiast część opiera teraz swoje działanie w oparciu o procent pełnej wartości (głównie posiłki i napoje).
Podsumowanie
Jak łatwo wywnioskować, opisana modyfikacja diametralnie wpływa na przebieg całej gry – co przy tym jednak istotne, nie wprowadza zmian w główny wątek fabularny. Ogólnie rzecz ujmując, nowości idealnie komponują się z zawartością znaną z oryginału, w żaden sposób nie zaburzając przy tym immersji. Niestety, L’Hiver nie jest wolny od wad. Pomijając standardowe dla wszelkiej maści modyfikacji bugi, znacząco wzrosły przez niego wymagania gry. Jeśli nie posiadacie wydajnego sprzętu, po prostu nie zagracie w Gothic2: L’Hiver Edition z wymaksowanymi ustawieniami graficznymi. Spadki klatek widoczne są zwłaszcza gdy zasięg widzenia zostanie ustawiony na wysoki, wobec czego redukcja tego parametru okazać się może zbawienna.
Dobrą wiadomością jest natomiast fakt, że instalacja jest niemal w pełni zautomatyzowana. Wystarczy uruchomić plik instalacyjny i podać ścieżkę do zainstalowanej Nocy Kruka, samą grę zaś uruchamiamy za pomocą skrótu umieszczonego w katalogu systemowym gry. Zdecydowanie polecam L’Hiver wszelkim weteranom Gothica, z lekkim zastrzeżeniem dla nowicjuszy – przygody bezimiennego w tej wersji są wyjątkowo wymagające, wobec czego możecie się zniechęcić do całej serii.
Gothic II: Gold Edition w serwisie SteamOficjalna strona polskojęzycznej wersji modyfikacjiWymagania systemoweNiestety, twórca modyfikacji nie udostępnił wymagań sprzętowych L’Hiver. Z praktyki wiadomo jednak, że wymaga ona o wiele, wiele lepszego sprzętu niż jej protoplasta, wobec czego karta graficzna na poziomie minimum GTX 750 Ti wydaje się niezbędna.